Szukaj na tym blogu

czwartek, 27 listopada 2014

Istnienie sekt tylko w XXI wieku?


  Okazuje się, że nie. Dowodem jest książka profesora Uniwersytetu Warszawskiego, do którego zasług należy stworzenie dwóch gatunków literackich, czyli: pasaże i przepowieści, które rozwinął dzięki Mistrzom: Mickiewiczowi Benjaminowi, Agambenowi, Gombrowiczowi i Stachurze. Mowa o osobie Krzysztofa Rutkowskiego i jego książce Braterstwo albo śmierć. Zabijanie Mickiewicza w Kole Sprawy Bożej, który poprzez wydanie tego dzieła wydaje się być dla niektórych nawróconym na towianizm.


Zacznijmy od tego, co stanowi istotę omawianej organizacji. Koło Sprawy Bożej lub nazywana organizacją towiańczyków – sekta moralno-religijna, założona w Paryżu z inicjatywy Andrzeja Towiańskiego 1 czerwca 1842, działająca do 1878. Towiańczycy wierzyli w nadejście nowej epoki, przybliżającej nadejście Królestwa Bożego na ziemi, doniosłą rolę narodu polskiego w procesie dziejowym, krytykowali również zinstytucjonalizowane formy religijne. Do Koła należało wielu przedstawicieli polskiej emigracji, m.in. Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki i Seweryn Goszczyński. Książka przedstawia mechanizmy funkcjonowania sekty w kulturze polskiej wyjątkowej, ponieważ kierowanej przez Mickiewicza.


 
We wstępie Rutkowski pisze: Niczego w tej książce nie zmieniłem, ponieważ zmieniać nie musiałem. Braterstwo albo śmierć zachowuje w mym przekonaniu pewną wartość, dotyczy bowiem nie tylko konkretnych wydarzeń historycznych, lecz opowiada też o drzemiącej w każdym z nas tęsknocie do mistrza i pana, o błądzeniu po manowcach w poszukiwaniu prawdy, a niekiedy – świętości. To powieść o nieustannie ponawianych atakach niższego na wyższe, czyli o pląsach Psuja.


Jak przedstawia się sytuacja sekt dzisiaj?



- Są ugrupowania, które wręcz się reklamują, mówią o miłości, zawsze z radością powitają nowego członka, a ludzie tego potrzebują - mówi anonimowy ekspert. - Czy wchodząc do ZUS-u urzędnicy klepią nas po plecach, wyrażają zadowolenie z tego, że przyszliśmy? - pyta retorycznie. Zaznacza, że sekty często przedstawiają się w roli "alternatywy", a to słowo dobrze się kojarzy. Sekta jest dobrowolna, oferuje ideały, byle tylko przyciągnąć wyznawców.

Dziś, jeśli nie należymy do jakiejś sekty, to uważamy, że jesteśmy normalniejsi, niż ci, którzy właśnie w niej są. Ale czy sekta musi być zła z definicji? Zdaniem eksperta Marka Prodowskiego w Polsce zawsze będzie się źle kojarzyć. Mają na to wpływ historyczne uwarunkowania i różne negatywne ekscesy, których dopuszczały się chrześcijańskie sekty na przestrzeni lat. Zaznacza jednak, że nie wszystko w takiej grupie musi być złe, a nie każdy jej członek jest fanatykiem. Mają pożyteczne funkcje jak choćby gorliwość w poszukiwaniu lepszego świata. Dodaje też, że w islamie "sekta" nie oznacza czegoś złego, tylko indywidualną opcję, stronnictwo wiernego.

Tak więc łatwo wywnioskować, że sekty mają swoje źródło w czasach przed wiekami. Mimo że wartości, które je określają, są rozbieżne, to Koło Sprawy Bożej o wiele bardziej warte uwagi i poszanowania niż dzisiejsze ugrupowania religijne wywarło tak silnie na tych, którzy o nim wiedzieli, że z pewnością mogło stać się inspiracją dla dzisiejszych sekt.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz